Najpiękniejsza chwila w życiu
24 października 2022
Zero woltażu, w każdym kącie cisza,
Odwzorowano w tym chyba jakąś książkę,
Z tych takich, które czytasz,
A twoja dusza płacze z tęsknoty.
W pełnej sali, balowej bez balu,
Wśród fantomów, wśród ludzi potencjalnych,
Wśród tłumów, które spędzały tam chwile.
Rozsiadłem się przy jednym stole,
Samotny, sam całkowicie,
W otulającej mnie matni,
Wśród wichur zewnętrznych.
Spokój.
Ten spokój i cisza.
Wtedy dotknęłaś klawiszy.
Dotknęłaś klawiszy.
Spękanej mej duszy odłamki,
Suchoty mego serca chrupnięcia,
Mokradeł w mych oczach wilgotnych,
Ten uszu dostatek odmienił,
Odmienił mi sposób wydechu,
Odmienił mi pogląd na wszystko.
W otchłani tej ciszy,
W dostatku tych dotknięć,
W ostatniej tam nucie zagranej,
I w duszy mej światło wezbrało.
Ty dałaś mi poranków radości,
Dałaś mi wszechmocy smak gładki,
Miłości mi dałaś strunami,
Dotknięciem swoim klawiszy,
Muśnięciem tam palca obuszkiem.
W tej sali balowej bez balu,
Chwil pięknych nie można policzyć,
Tej jednej jednak w mej duszy,
W tej ciemnej spokojnej ciszy,
W tej sali balowej,
Co wlała mi się do serca.
Ty dałaś mi ochotę na życie,
Dałaś mi znów to pragnienie,
I głód mi dałaś od nowa,
Dałaś mi każde to tchnienie.
Nie odebrałaś mi nic szczególnego,
Oprócz wszystkiego, co czarne i zimne.
Oprócz wszystkiego co złe i nie moje.
I wciąż nie wiem dlaczego,
Dałaś mi aż tak wiele?