Daj mi robić swoją

Wytchnionych splecionych dłoni,

Obręcze w zatoczonych kołach,

W szyderczych uśmiechach idiotów,

Bo idioci zawsze się tak śmieją,

W badziewnym, sztucznym pokoju,

W sukni tak zabawnie żałosnej,

Występujesz wśród tłumów samotna,

A łza ci cieknie po piersi.


Uciekaj, ale to nic ci nie da,

Uchodzi z ciebie wszelka nadzieja,

"Nie daj się" - szepczą cienie,

Ale cienie nie potrafią mówić.


Dajesz z siebie aż tak wiele,

Choć tak naprawdę to jak nic,

Jak grochem o ścianę,

Krew w piach,

Wyciskasz z siebie wszystko,

Chociaż to nic nie zmienia.


Jesteś sama, bo tego chciałaś,

Nie chciałaś mieć nikogo,

Bo pragnąć nie znaczy chcieć,

Bo zrobić coś odwrotnego,

Mimo tak głośnych orzeczeń,

To coś, w czym jesteś dobra.


Nie nienawidzę cię, wręcz kocham,

I chcę byś trwała wciąż w świecie,

Chcę być dla ciebie kimś ważnym,

Wplatać się z tobą w to wszystko,

Lecz przestań już proszę pierdolić,

Jak bardzo świat cię nie lubi.


Zamknij się w końcu, odetchnij,

To nie świat cię nie chce,

To nie wszyscy są przeciwko tobie,

To nie ja zrobiłem ci krzywdę,

Tak to nie, tak to nie działa,

Ten dziwny ziemi skrawek.


Chcesz mojej miłości?

To się otwórz na swoją własną,

Chcesz swojej radości?

Przyniosę ci ją w otwartych dłoniach,

Lub przyprowadzisz ją sama,

Musisz tylko iść do świata,

Gdzie życie jest przepełnione pięknem,

Gdzie wszystko ma większy sens,

Gdzie cel znajduje się na końcu.

Gdzie znajdziesz drzwi?

W swoim sercu,

W swoim życiu,

Znalazłaś już tak wiele.

W swojej odwadze znajdziesz klucz.

Wierzę w ciebie,


Rób swoją robotę: