Nie ma utraconych gwiazd

 Rozchodzimy sie,

Ale nie jak spodnie,

Ani jak nowe buty,

Rozchodzimy się,

W różne kierunki,

Bez mianownika.


Uciekamy w swoje światy,

Obdarci ze złudzeń,

Obdarci z ubrań,

Zgwałceni wzajemnie,

Własnymi wymaganiami,

Naszymi marzeniami.


Jesteś jak padający śnieg,

A ja wysuwam język,

Aby móc dotykać twoich płatków,

Pieścisz mnie jak złudzenie,

A ja tak mocno się cieszę.


Jestem jak gorąca woda,

Miałem sprawiać ci radość,

A okazałem się niemiłą niespodzianką,

Uciekasz poparzona,

Tak bardzo mi z tym źle.


Lecz cienie będą kłaść się,

Cienie będą wstawać,

A my w końcu znajdziemy,

Znajdziemy w tym sens,

Zrozumiemy oboje.


Byłaś dla mnie ważna,

I zawsze taka będziesz,

I ja dla Ciebie nigdy nie będę nikim,

Stanę się posągiem,

Lekcją, która nie ma nazwy.


Lubię teraz być przeminięty,

Być wspomnieniami,

Bo wiem jak mocno je analizujesz,

Siadasz mi na magicznych kolanach,

I snujesz "A co by było gdyby...".