Gdy wstane

Wiem, ból zaslepial mi oczy,
A ciało petalo cierpienie,
Umarlem wtedy tamtej nocy,
I powstaje. Jak marzenie.

A ciosów zadanych w serce,
Kłamstw wciąż powtarzanych,
Będę nosił w małej sakiewce,
By oddać ich moc i zamysł.

Gdy powstane, będę już wielki,
Jak skala toczaca się z góry,
Zabije wtedy wszelkie lęki,
Nie straszny mi zniwiarz ponury.

Gdy byłem tam na dnie, głęboko,
Mały, pijany na wskroś upodlony,
Mysleliscie że stoicie wysoko,
I wkrótce zbierzecie swe plony.