Cofnijmy się w przeszłość

Gdy nie miałem jeszcze jaj,
Gdy uciekałem zamiast walić w mordę,
Cofnijmy się tam,
Gdzie emocje traktowałem naiwnie,
Kobiety jak lepsze istoty,
Kiedy nie widziałem błędów mojej matki,
Wtedy gdy nienawidziłem ojca,
Za to i za tamto...

Cofnijmy się w przeszłość,
Kiedy nie wiedziałem czym jest życie,
Wierzyłem w dobro tkwiące w ludziach,
Myślałem, że pieniądze to środek płatniczy,
A jak wypije zbyt często to nic mi nie będzie,

Idźmy tam właśnie,
Gdzie przytulałem ją i modliłem się,
Aby to było na zawsze,
Kiedy paliliśmy papierosy pewni,
Swojej nieśmiertelności i przyjaźni.

Stańmy tam w tym miejscu,
Kiedy nie popełniłem tych błędów,
Byłem lepszym człowiekiem
Dzieckiem,
Pomarańczą do obrania,
Do wyrwania zębami skórki,
Rzucenia o ścianę,

Nie pomarańczą samoobieralną,
Te robią to z gracją,

Cofnijmy się w przeszłość,
Gdy blizny miały dopiero nadejść,
Skóra była gładka i nie wiedziała,
Co ją czeka.

Stań tam popatrz na mnie,
Kiedy trzymam ją za rękę,
Pewien siebie,

Byłem swoim własnym marzeniem,
Ale marzenia szybko zamieniają się w koszmar,
Bo są zbyt wybujałe,
Bo są zbyt pewne,
Bo stoimy stopami w piachu,
Podczas sztormu,
Wmawiając sobie,
Że świeci słońce.

Nikt nas nie uchroni,
Do, donikąd idziemy,

Cofnijmy się w przeszłość,
I wyśmiejmy swoją naiwność,
Swój idiotyzm,

Ty też się cofnij w swoją,
Kiedy to jeszcze miało sens,

Cofnijmy się przeszłość,
Aby nasycić się swoją naiwną radością,
Nacieszyć swoją nieskończoną miłością,
Roześmiać raz jeszcze,
Przypomnieć sobie to ciepło w sercu,
Przyklęknoć przy nas i ogrzewać się ciepłem,
Kiedy nasze serca były jak słońca,
Nasze oczy jak brylanty,
Kiedy nic nie smakowało lepiej niż nasze usta,

Po co mamy się tam cofać?

Aby zrozumieć,
Że teraz jest lepiej.

Że nasze blizny,
Nauczyły nas,

Że teraz wiemy,
aby nie szukać,

Że mamy nowe definicje,
swoich żyć,
swoich powodów.

Cofnijmy się,
Aby uczyć się z własnej historii.