To się nie skończyło

Ani w czterdziestym piątym, ani też dwadzieścia lat temu,
To wciąż trwa i będzie tak trwało za twoją cichą zgodą,
Może kiedyś ludzie powiedzą "Co za zwierzęta żyły w tych czasach?",
Nikłe szanse na jakąkolwiek zmianę w tej sprawie,

Nie ma już takich hucznych zgrupowań, mało kto staje na przeciwko,
Bo po co stawać skoro brzuch pełen jedzenia a głowa alkoholu?
Po co miałbym walczyć jeśli siedząc w swojej kanapie,
Mam prawo napisać jakikolwiek chcę wiersz?

Dlaczego miałbym kogoś bronić? - Przecież każdy ma wybór, prawda?\
Wciskają nam kit na każdym kroku, że to jest właśnie tak,
"Jesteś kowalem swojego losu" - w czterdziestym też tak mówili,
Jeżeli żyjesz i jesteś bezpieczny to ciesz się tym i nie smuć,

Zasłaniają nam oczy abyśmy nie widzieli z czego są nasze telefony,
Nie możemy mieć pojęcia jak smakuje nasza poranna kawa,
Ani też nie wolno nam znać dokładnego składu benzyny,
Nie możemy czuć, że każda kropla naszego dnia to krew,

Patrzę więc na obrazki biedy w internecie, zapijając pyszną kawą,
Uśmiecham się do mojego ekranu, składanego z braku ludzkiej godności,
Z mojego okna widać szare niebo, klnę na ten stan rzeczy,
Bo przecież należy mi się szczęście, mam wybór!

Mam wybór być szczęśliwym, a zatem i ślepym,
Moja lewacka ideologia i tak jest do dupy,
Można się na nią legalnie zrzygać i nie posprzątać,
Bo muszę bronić wartości.

Z tym, że ta wartość to tak na prawdę krew,
To setki trupów gnijących w afrykańskim słońcu,
To płacz azjatyckich dzieci, które nie mają wyboru,
Ta wartość i te gwiazdy to od lat ból i cierpienie,

W czterdziestym piątym wszystko było jasne,
Pluliśmy nienawiścią na zbrodniarzy i morderców,
Dzisiaj mamy wybór kogo o to osądzać,
Dzisiaj mamy wybór by patrzeć w słońce,

W czterdziestym piątym krzyczeliśmy "Nigdy więcej",
Podpisując w tym czasie zgodę na mord i cierpienie,
Uśmiecham się patrząc w mój ekran,
Bo wybrałem właśnie takie wartości.