Tęsknota taka bardzo

Poznaj pięciotonowe chmury,

Wiszące jakimś cudem,

Jak kurtka wypełniona granatami,

Takimi wybuchowymi,

Takimi metalowymi.

Kręcisz mi się wokół oczu,

Wewnątrz czaszki,

Gilgoczesz od środka,

Wijesz się jak dziwne myśli.

Tak bardzo, taka bardzo,

Pada deszcz,

Nie ten rzęsisty,

Nie ten tropikalny,

Ale taki znad Morza Północnego,

Byle jaki, wpadający w szarość,

Szary jak wszechrzecz.

Zmienia mi to tensory,

Niszczy podstawowe zasady,

Pluje mi w twarz z uśmiechem.

Chmury bijące mnie w tył głowy,

Gilgoczące tyły powiek,

Muskająca mnie w środku kurwica.

Mówią, że jestem twardy,

Bo to i tamto,

Nie wiedzą tak naprawdę.

Nie wiedzą.


W środku mam ryżowy papier,

Algi wyschnięte w słońcu,

Coś, co zdaje się takie hydro fobiczne,

Piszące wiersze stworzenie,

Niebezpieczeństwo otchłani,

Bardzo małego mnie,

Bardzo mojego mnie.


Gdyby tylko zmokło,

Dało chwilę wytchnienia,

Rozwiało te metalowe chmury,

Przeszło na wylot skóry,

Pod oczami, na policzkach,

W nosie, w ustach.


Moje algi zapomniały smaku słonej wody,

Mój papier ryżowy nie zna już pierwotnej formy,

Kiedy taplał się bez jutra,

Bez wczoraj,

W pełnej immersji.


Jakby tylko ktokolwiek,

Gdziekolwiek, jakkolwiek,

Był jeszcze w stanie,

Po prostu,

Dokonać tego,

Czego nie umiem wymówić,

Pomyśleć ani zobaczyć.


Zalany deszczem z metalowych chmur,

Pukającym mnie tak mocno w tył głowy,

Suchą wodą mokry wśród płonących traw,

Z tęsknotą tańczący polkę.


Popatrz na mnie.