Akt V - Rozwiązanie

Scena jest słabo oświetlona. Po środku sceny stoi Dziecko, po prawej stronie stoją kolejno Bankier oraz Pielęgniarka. Po lewej stronie sceny znajdują się Żebrak i Kasjerka. Reflektory oświetlają tylko postaci, każdą z osobna. Zaczyna się muzyka, wszyscy stoją w bezruchu. Na scenę tanecznym krokiem wchodzi śmierć, tańczy przebiegając scenę z jednej na drugą stronę. Śmierć zaczyna melo-recytować stopniowo przechodząc do śpiewu:

Śmierć:
To ja, to ja, przyszłam już, czekaliście?
Chyba się wam przedstawiać nie muszę?

A może jednak.

Muzyka.

Jestem śmierć, ubrana jak widać,
Jestem śmierć, dziś mogę się przydać,
Jestem śmierć, znów dziś zaskakuję,
Jestem śmierć, nikt mnie nie przewiduje,

To ja jestem ta, która zabiera wam życie,
To ja jestem ta, właśnie mnie widzicie,
To ja jestem ja, mam wszystko co trzeba,
To ja, to ja, to ja! Nie ma przebacz.

Śmierć podchodzi do Dziecka.

Och! Mały okruszek, przed nim życie stoi,
Słodki dzieciaczek, kochani wy moi,
Już matka śniadanie do szkoły mu dała,
A głowa dzieciątka w marzeniach jest cała,

Chce zostać strażakiem, stać się wspaniały,
Chciałby on ujrzeć świat nasz ten cały,
Lecz przykro mi słonko, to koniec opowieści,
Gdy przychodzę ja, to nie są dobre wieści.

Śmierć całuje dziecko w głowę a ono opada na ziemię i leży w bezruchu. Światło gaśnie. Śmierć podchodzi do Bankiera.

O! Głupiec, znów trafił się kolejny taki,
Całe życie gromadzi, klepaki,
Wciąż tylko liczy, myśli i knuje,
Oszczędza, wydaje i tylko rachuje,

Biedaczek miał czasu dość na swe trwanie,
By poznać to życie i szczęścia szukanie,
Wybrał on jednak drogę idioty,
Ale spokojnie już kończę xkłopoty.

Śmierć dłonią zamyka oczy bankiera. Bankier opada na ziemię. Światło gaśnie. Śmierć tańczącym krokiem zmierza do Żebraka.

Ależ on śmierdzi, nie mył się z tydzień,
To wcale nie był dobry człowiek, ja to widzę,
Kradł, pił, bił swoją kobietę,
Zrobił jej dziecko i uciekł z tupetem,

Aż w końcu skończył, na taki los zasłużył,
A wszechświat ochoczo mu ten czas wydłużył,
Przybywam do Ciebie marna istoto,
Niech w końcu stwardnieje życia twego błoto.

Śmierć dmucha na żebraka, on opada na ziemię. Światło gaśnie. Śmierć staje na środku sceny i zastanawia się do kogo następnego podejść. Wybiera kasjerkę, i tanecznym krokiem zmierza w jej stronę.

Joanna, matka trójki dzieci, bez pieniędzy,
Pracuje ciężko, by jej dzieci nie żyły w nędzy,
W życiu jednak zrobiła głupotę,
I straciła całkowicie wszelką swoją cnotę,

Biedna kobieta, źle skończą jej dzieci,
Takie życie, na jednych słońce bardziej świeci,
Więc żegnaj, matko ciężko pracująca,
Ach! Ten los, on nas wszystkich urządza!

Śmierć dotyka pleców kobiety dłonią, ona opada na ziemię i światło gaśnie. Śmierć tanecznym krokiem zmierza do Pielęgniarki. Obchodzi ją kilka razy dookoła.

Była siostra zakonna, a teraz na nią patrzcie,
Pomagała innym i nie żyła w bogactwie,
Wielu uratowała, wiele też wycierpiała smutku,
Żyła dobrze, wśród ludzi, pomagała aż do skutku,

Lecz ja nie mam uczuć, mam tylko zadania,
Jestem tutaj aby skończyć ich trwania,
Więc połóż się dobra kobieto i zamknij oczy,
To ostatnie co cię w życiu zaskoczy.

Śmierć całuje kobietę w policzek, ona opada na ziemię. Światło gaśnie. Scena nagle staje się bardzo jasna. Śmierć tańczy pośród ciał. Muzyka zmienia się na salsę, zza kurtyny wbiegają tancerki i tańczą razem ze śmiercią. Leżące ciała wstają i zaczynają tańczyć, każdy w innym rytmie i na inny sposób. Śmierć porusza się po całej scenie. I nagle, kurtyna opada w dół, światła nie gasną a muzyka wciąż gra. Po około trzydziestu sekundach, wszystkie światła gasną i muzyka ucicha całkowicie. Słychać tylko szept śmierci.

Koniec.