Kokon

Obwijasz się we wszystkie:
"Jesteś słaby, nie dasz rady"
W każdą porażkę, każde potknięcie,
"Nie umiesz, nie potrafisz"

Zwijasz się w kłębek, obtaczasz dystansem,
Umierasz w środku, płacząc gdzieś w oddali,
I kiedy już kokon ze smutku,
Z braku możliwości i chęci,

Stanie się taki gruby, ktoś w końcu,
Ktoś wreszcie podejdzie i dotknie,
A on cały niczym żywy,
Poruszy się, zgrubieje i pęknie,

A ty jak motyl nowo narodzony,
Rozwiniesz skrzydła nadziei,
Uśmiechniesz się radością,
I polecisz w gwiazdy przyszłości.