Wina

To koniec.

Gdzieś jakiś proton, wiruje wokół jądra,
Jakaś siła sprawia, że materia trzyma się kupy,
Energia przepływa po świecie jak po wietnamskich miastach,
Świat wiruje dookoła i pcha mnie jak żagiel,
Jakiś neutron, szaleje w wirze niezrozumiałych sił,
Wiatr pcha statki po morzu,
Świat wciąż umiera i rodzi się na nowo,
Ludzie myślą, każdy swoje,
Nie umiem tego zrozumieć i wyciągnąć wniosków,
Bo jestem jednym z nich,
Zależnym od wszystkiego,
Od całego świata dookoła.
Jestem częścią tego zła które czynię,
I świat jest częścią tego dobra, którego dokonałem.

Jestem światłem w układzie wielosoczewkowym,
Jestem pyłkiem na silnym wietrze,
Śmiechem w sali pełnej dzieci,
Ciszą w lesie pełnym ptaków,

Jestem silny, i winny.

Przepraszam.

Uśmiechnę się do Ciebie,
Tak mocno chcę twojego szczęścia,
Ale chcę także być tym wszystkim dalej.

Jestem idiotą zamkniętym w domu wariatów,
Słoną kroplą u szczytu strumienia,
Łzą płynącą po twoim policzku,
Demonem i burzycielem światów.

Czy nie logiczniej jest być mną?
Winnym mną?

Rozum mnie,
Rozgrzesz mnie,
Bo to koniec.