Odwaga

Gdybym miał więcej odwagi, potoczy się to inaczej. Jest szansa. Z sufitu spadają okruchy tych wszystkich myśli, nie umiem się już na tym skupić... dobrze, że jestem w tym dobry, bardzo dobry. Patrzysz na mnie jak na wszystkich innych, nie widzę w tym wzroku nic specjalnego. Otwierasz usta...
- Nie! Powinieneś dać to wyżej...
- Ale... tu?
- Tu, tak bo tak lepiej wygląda.
- Drastycznie.
- Oj! Jest Ok.
Klik, klik, klik. Przybliżasz się, żeby spojrzeć. Zamykam oczy, ja nie widzę tego samego co ty, widzę tysiące myśli biegający walących jak wodospad w moją rzeczywistość. Twój zapach doprowadza mnie do wariactwa! Żebyś wiedziała! Żebym miał więcej odwagi! Boję się!
- Boję się!...
- Czego?!
- Że... że... poczekaj... - Milion myśli, zebrać jedną, skupić w jedną wiązkę. - Bo... - Jedną wiązkę, twoje wielkie oczy, czekają aż coś powiem. - Nie mogę, potrzebuję chwili....
- Co ci jest?
- Nie, nic, zmęczenie... hehe. - Idiota!
- Ok. Idę się napić.
Nie idź, będę odliczał każdy ułamek sekundy jak wieczność. Bez przesady. Z przesadą! Bez...
- Chcesz też coś?
Kubeł zimnej wody.
- Coś zimnego. - Uśmiech.
Ogarnij się.