Sfora

Noc, sosny, śnieg, pełnia, cisza, sapanie,
Zbliżająca się burza, grzmoty drzazg,
Bieg, wycie, piski, trzask, o Panie!
Biegnie sfora. Biegnie sfora przez las.

Uciekaj, człowieku, od wilków,
Biegnij co sił w nogach, daleko,
Nie uciekniesz, dopadną cie za chwilkę,
Krwi stróżka znów popłynie po śniegu.

Pyski, oczy, złość w oddechu,
Sapanie, wycie, wrzask od bólu,
Myślisz teraz, że masz pecha?
Przestań się tak rozczulać.

Wilki, złe wilki, pełne ludzkich cech,
Biegnąc przez las życia, zabijają,
Ty idioto myślisz, że to był pech,
Lecz to twoja wina, że jesteś jak zając.

Weź kij, odetchnij, poczuj siłę,
Jak nadbiegnie uderz, bądź pewien,
Kolejny wilk już z bólu się wije,
Wal go w łeb, wybałusz mu trzewie,

Rozpal ogień, zawołaj, niech przyjdą,
Uśmiechnij się, to ty rządzisz życiem,
Uściśnij dłonie na tym czym jest przyszłość,
W wilczą krew brudny, oddychaj byciem.

A jak wyjdą, przegrani, za drzwi,
Usiądź, umazany ich spojrzeniami,
Kto tu rządzi? Tak właśnie Ty!
Nie daj im wygrać z Twoimi marzeniami.