Suchy seks

Od początku:
Miałem bat światła w dłoni,
Machając nim zmusiłem Ciebie do rzucenia we mnie,
Pomarańczą,

Pomarańcza okazała się być samo-obieralna,
Więc obrała się w locie, i wpadła we mnie frontalnie,

Niby nic wielkiego,
Jej skok rozpłynął się po mnie,
Smakował jak piasek Wysp Dziewiczych,
Najdziwniejsze jest to, ze rzuciłaś surowizna,
A ja odebrałem to jako gotowy posiłek,

Wybacz nie mam sztućców, ale widze ze nie lubisz takich...

Następnie:

Trochę propagandy nie zaszkodzi,
Powołałem się na Cejlońskie specjały,
Kilka szpargałów z Ankary,
No i wyśmienitą Valencią (tm),
Punkt dla ciebie.

Do sedna:

Kiedy już wydedukowałaś,
To było jak Alianci na Normandię,
Bez szans w moim wykonaniu,
Postanowiłem, ze usiądziemy przed TV,
Bo takie rzeczy tylko tam,
Siedząc w pozycji leżącej,
Zrozumiałem potęgę Teorii Gier,
Jej niezrozumiałość i jak mocno można ją interpretować,

Poznałem kilka faktów:
- Nie lubisz spółgłosek.
- Klej mocno trzymał.
- Maksymalizować punkty styku.

Reasumując:
Nie zapraszam ponownie... bo nie wyjdziesz.