Cyrk

Cisza, moment, chwila, ciemność,
Świetlik trybun rozgrywa salidę...
Zapowiedź głosem łączy nas w jedność,
A rozbłysk niszczy wszystko co widze,

Melodi takty wszczynają kozaka,
Wielkich oczu, jak w nocy ciemności,
Szalenie zaczyna klaun tam skakać,
A w twarzach jest obraz radości!

I ja jako wszyscy, patrzę w to mocno,
Nie widząc nic więcej wokoło,
Ten w lewo, ten górą a tamten prosto,
Jak on wszedł w to małe koło?

Akrobatów zastępy, tresury i światła,
Min, krzyków, zgiełku, oklasków,
Zapadła się smutków mych matnia,
Radość wszystkich słychać we wrzasku,

I gdy tak święcę oczyma... wpatrzony,
Oglądam przedstawień wiele z uśmiechem,
Kąt mego oka w coś został zraniony,
Co w sercu odbiło się echem...

Bo mruząc me oczy, widze prawdy,
Że klaun jest zły na kolegę,
A z oczu mu zieje ogień pogardy,
A lew ma coś jakby... knebel,

Że akrobaci źli, te Panie - suche,
Ze słoniom łzy z oczu lecą,
mają nie zabawę... lecz skruchę,
A Oni to pokazują dzieciom?

Słoń ma więc bliznę, koń odcisk bata,
Klaun popija z piersiówki,
Ktoś pali, ktoś za tyłkami lata,
Ktoś ukradł właśnie dwie stówki,

Cyganka ponoć kłamie zawzięcie,
Lecz prawde zna ona jedynie,
Nie wierzysz? Odczaruj zaklęcie,
A wszystko opadnie wraz z dymem:

Pieprz kapitalizm wraz z polityką,
Te normy niech sobie ktoś wsadzi,
Kazali mi walczyć, a zegar mi tykał,
A ja tak wierzyłem ich władzy!

Więc pieprz wygrywanie na studiach,
Więc pieprz te walki o stołki,
Niech drapie się palcem po kudłach,
Ten właśnie jeden Pan Podły,

Cyrkiem omamią, uśmiechem sprzedadzą,
Ale czy jest ci to potrzebne?
Cyrk cały niech w kosmos wysadzą,
A popioły polozmy pod drzewem...

Wierzyłem ich władzy, byli wielcy,
Lecz są zamknięci, szubrawi i podli,
Wbijają jeden drugiemu nóż w plecy,
I do mamony się każdy z nich modli.

Nie rozpoznasz ich w tłumie szarym,
Byzmoze ktos klepie cie w plecy,
Na tym wlasnie polegaja czary,
Ze widok ich tak cieszy... dzieci.