hmm...

Założyłem bloga numer 100 i cisza. Więc coś wkleję, żeby nie było, że nie wklejam ;)

Otóż pisałem ową rzecz jak miałem 17 czy 16 lat, ostatnio znalazłem na web archiwe. Mnie zaskoczyło. 

Gdzieś niewiadomo gdzie, czy we wrzechświecie znanym nam ludziom, czy w innym całkiem, żyła sobie istotka... Istota była malutka , i wszystko co ją otaczało było dla niej ogromne. Pewnego dnia, to maleństwo, zresztą jak my ludzie mające dwie nogi i ręce, postanowiło sie wspiąć na kwiat, wielki, ogromny kwiat... Stanęło przed nim, i patrząc z dołu, skryta w cieniu, ogromnych płatków, uśmiechnęło się. Maleństwo wiedziało ile wysiłku będzie je kosztować ta wspinaczka, ale było warto... Bo kwiat ten przysłaniał jej piękno świata, widok którego mogło sie tylko domyślać...
Po wielu trudach istotka wspięła sie na sam szczyt... Zobaczyła ogromną, wręcz niewyobrażalnie wielką łąkę... a na niej pełno... miliony takich samych kwiatów... na jednych kwiatach stały takie same istotki, na inne jeszcze w wielkim trudzie sie wspinały. Lecz uwagę maleństwa przyciągnęło inne maleństwo, które wspinając sie, zmęczyło, puściło łodyżki i runęło z hukiem na ziemie... Tam westchnęło, leżąc, zamknęło oczka i umarło... Po jakimś czasie maleństwo dostrzegło że wokół pełno jest takich "śpiących" istot... Potem spojżało na dół... I okazało sie że z kwiata nieda sie już zejść... Zdziwiło sie... Nawet rozczarowało i posmutniało... Usiadło i zaczęło płakać... Lecz po chwili, usłyszawszy dziwny dźwięk, jakby bzyczenie... Spojżało w górę. Była tam inna istotka, tyle że ze skrzydełkami... Uśmiechając sie istotka wylądowała na tym kwiatku i powiedziała.
-Niebój się... Wszystko jest dobrze! Teraz zabiore cie tam gdzie na wieki bedziesz szczęśliwy.
Mówiąc te słowa, chwyciła za ręce nasze maleństwo i odleciały... Mała istotka znalazła sie w miejscu gdzie wśród podobnych sobie czuła sie bezpieczna i kochana, do samego końca... Albo i dłużej...

Teraz morał... "Bo tak naprawde niewiesz co jest na końcu twojego życia i dlaczego miałbyś sie starać, człowieku".