Tam gdzie nie wolno

Chodź, ucieknijmy ukradkiem,
Niech świat zamknie oczy,
Otwórzmy kolejną gadkę,
I to chyba mało ważne o czym...

Otul mnie wpierw zapachem,
Przyjdzie pora na później,
Niebo sypie w nas gwiazd piachem,
Wiesz... piękna, bywa różnie...

Wiossene kawiaty - twoje policzki,
A winny smak korka to łąka,
Taka mała miłość - jak małe potyczki,
Słowo na słowo, myśli w szczątkach,

Ucieknij w mój smak, w sosie z wina,
Gładkie policzki w szaloną noc,
W takich właśnie chwilach się zapomina...
Nie wiem co wolno, więc chodź.

Podaj mi rękę, oddaj mi spojrzenie,
Świat zasłonił oczy, ma opaskę,
Za jasno jest od gwiazd - nasze utrapienie,
Ale nie czekaj na widownie z oklaskiem!

Blask twoich oczu, włosów odblaski,
Ust jak woda na plaży w słońcu,
I już pogrzebały nas niepamięci piaski,
Bo co wolno, co wolno w końcu?

Czy mogę tak jak teraz dawać?
Czy siłą twojego spojrzenia się przemóc?
Czy wolno mi nieprzestawać?
Czy mogę chcieć choć nie móc?

Czy pozwolono mi tam głaskać?
Czy mam zgodę na ten ruch?
Na świata oczach jest opaska,
Więc sądzę, że będę mógł...