Ja nie rozumiem wcale

Że życie to dla Ciebie dziura,
Z nawrzucanym zgniłym mięsem,
Że uciekasz choć nic nie wskórasz,
Że tniesz się dzień-dzień po ręce,

A to stare uśmiechnięte słońce,
Pali ci w głowę kolejnym pomysłem,
Nic tylko łap te dwa cholerne końce,
By nie pisać wciąż "skisłem i skisłem",

Przeminiętego nie przytoczysz wcale,
A świat co jest taki zły, źle jest odnaleziony,
Dla ciebie to wszystko - tylko teatr lalek,
"I czas jest dla nas super ściśle odmierzony",

Nie rozumiem tego ni w krople,
Dla ciebie całe jestestwo to bezsens,
Kręcisz sobie na szyi sznury konopne,
I siedzisz przy kręcącej się łezce,

A małe dziecko co właśnie wygrało walkę,
O życia kropli za kroplą potoczek,
Oddycha mocno jakbyś włączył pralkę,
I chce żyć choć to nawet nie roczek!

Obudź się szalony w swoim smutku,
Obudź z tego półtrwania szaleńca,
Masz w sobie tyle, że umiesz do skutku,
Żyć i żyć dając sto procent serca,

A wtenczas ludzie których tak nienawidzisz,
Staną się dla ciebie taką miłością,
A świat co do dziś tak cie brzydził,
Będzie dla tego malca przyszłością