Odwrotnie

1.
Dzień jak codzień, wchodzę do sklepu,
Po pułkach wzrokiem szukam wytrwale,
- Czy dostanę buntu z pięć deko?
- Chwilowego czy takiego na stałe?

2.
Ukradli mi bunt, spakowali w folię,
Ubrali mu śmieszne buty idioty,
Czy to normalne, że teraz się boję,
Bo z pomysłu mojego, zrobią twój narkotyk?

3. 
Znam tylko jedno wyjście z tego chłamu,
Nie odkupować buntu aboslutnie, 
Obniżyć całowicie podaż dla tych panów,
Tak by nie kupując wywołać kłótnie.

4.
Jest kryzys szalonych ludzi pieniędzy,
Jest kryzys ogólny wszechmaterialny,
Jest kryzys który nas prowadzi do nędzy,
Podnieśmy bunt i kryzys spalmy.

[dla nie wtajemniczonych:

to jest jeden wiersz]